Recenzja „Foto z Misiem” na Ex libris Marty

„Foto z misiem” to papierowe cacuszko. Książka stworzona dla uciechy, radości oglądania i wspominania. Bajecznie łącząca nostalgię i humor, zdjęcia i echa pamięci. Ładnie wydana, sympatyczna rzecz, opowiadająca o fenomenie tatrzańskiego białego misia.

Skąd biały miś w Tatrach? Barbara Caillot i Aleksandra Karkowska cofają się aż do 1922 r., żeby odnaleźć pierwsze ślady podhalańskich niedźwiedzi, z którymi od stu lat fotografują sie turyści. Pracując nad poprzednimi książkami autorki spotykały się z ludźmi w różnych częściach kraju. Słuchając opowieści z dawnych czasów i oglądając zdjęcia w rodzinnych albumach, niemal za każdym razem trafiały na fotografie z misiem. Idąc tym tropem ogłosiły w internecie, prasie i telewizji, że zbierają zdjęcia z białym niedźwiedziem. Okazało się, że wpłynęło do nich niemal tysiąc zdjęć, często okraszonych osobistymi opisami i wspomnieniami. Ta książka jest albumem zbierającym część z nadesłanych obrazków, ułożonych tak, żeby pokazać różne sytuacje i miejsca, od Tatr po Bałtyk. Dzieci i dorośli, piękne panny, krzepcy młodzieńcy, całe rodziny, a nawet niemieccy żołnierze w czasach okupacji. I oczywiście miś, mniej lub bardziej creepy, wymuskany i czyściutku albo złachany i brudny, sugerujący, że już pewnie kończy się pracowity sezon dla niedźwiedzia. Fajnie zobaczyć taki kawałek historii, zmieniające się czasy, ludzi dobrze ubranych i sytuowanych lub noszących się raczej skromnie. A pomiędzy obrazkami kryją się okruszki wspomnień, żartobliwe podpisy, odrobina misiowej rzeczywistości.
„Foto z misiem” to śliczna publikacja, pieknie opracowana i solidnie wydana. Taka książkowa ciekawostka, która przede wszystkim ma wartość sentymentalną. I choć nie znam ludzi z tych wszystkich zdjęć, to przyglądanie się ich szczęśliwym chwilom sprawia, że czuję przyjemne ciepło w okolicach serca. Polecam wszystkim marzycielom i wielbicielom nieszablonowych książek.
PS
Okladka książki jest tak cudna, że byłaby fantastycznym plakatem, który chciałabym powiesić w moim mieszkaniu.

Treść pochodzi ze strony fb Ex libris Marty