Mniej znaczy więcej

„(…) Pamiętam, że gdy byłam mała, ozdoby świąteczne nie pojawiały się w sklepach tuż po 1 listopada. Pamiętam, że czas świątecznego oczekiwania nadchodził dużo później. Marzyło się, tęskniło, planowało, ale nikt nie wyciągał z piwnicy pudła z bombkami wcześniej, niż na tydzień przed Bożym Narodzeniem. Teraz nie radzimy sobie z czekaniem. Kolędy już grają, kompot z suszu się pije i od kilku tygodni już rozplątuje się poskręcane sznury światełek choinkowych. Trzeba jakoś zająć się tym czekaniem! Trzeba uczynić ten czas magicznym, mimo że ktoś go rozwałkował i rozciągnął niewyobrażalnie. Trzeba podtrzymywać świątecznego ducha, żeby entuzjazmu wystarczyło do samej Wigilii.
Bardzo lubię to, co na ten czas przygotowała Oficyna Wydawnicza Oryginały.

Zeszyt.
Do pisania, do rysowania, do pieczenia… Zeszyt z pomysłami. Z inspiracjami. Z iskrą, która ma przeskoczyć i nas zapalić. Działa… Autorki zeszytu założyły sobie, że to będzie taka instrukcja obsługi dla przedmiotów, które mamy w domu – kawałek starego filcu, ziemniak i tubka farby, kolorowy papier czy biała skarpetka. Nie musisz biec do sklepu i szukać tektury falistej w kolorze „rodopsyna” tylko po to, żeby zrobić perfekcyjną zabawkę na choinkę. Jeśli nie masz akurat pod ręką czegoś, co jest wymienione w książce, wystarczy użyć wyobraźni i zastąpić czymś, co jest. Każde działanie, które podejmie się z miłością, będzie perfekcyjne.

Ten zeszyt to taki świąteczny misz-masz, dokładnie taki, jakie są przygotowania do Świąt.
Jest trochę gotowania, bo przepis na pierniczki, trochę ruchu, bo instrukcja jak zrobić igloo, trochę główkowania, bo wykreślanka z „bombką, osiołkiem, siankiem i opłatkiem…” albo labirynty, trochę prac plastycznych, bo Mikołaj z wydmuszki, wycinane gwiazdki, szopka z masy solnej i kartki świąteczne ze stemplami z ziemniaka. Ale jest też cudna legenda o tym, skąd się wzięła choinka. I propozycje zabaw pod choinką, na ten czas, gdy brzuchy będą już pełne barszczu z uszkami i pierogów – bombkowe miny, świąteczne kalambury i łańcuch świątecznych skojarzeń.

Ten niepozorny zeszycik to taki memo-sticker, przypomina prawdziwy sens Świąt – bycie razem, tworzenie, pomaganie sobie. Nie! To nie nowy model telefonu czy świąteczny program w telewizji jest najważniejszy! To „Międzypokoleniowa ankieta świąteczna” o tym, czy się wieszało jabłka na choince i czy składało się życzenia zwierzakom. To propozycja, by zrobić przyjemność komuś, kto jest sam – choćby porozmawiać, by podzielić się swoimi zabawkami z jakimś dzieckiem, które tego potrzebuje, by podarować babci i dziadkowi kupon, na którym oferuje się swoją dla nich pomoc.
To jest ważne, tego się trzeba trzymać! I jeśli tak spojrzeć na czas przedświąteczny, to może trwać nawet od tego 1 listopada. Ten zeszyt wprowadził mnie dziś w bardzo świąteczny nastrój.
Jest oszczędny, minimalistyczny w formie, kilku kolorowy, a dzięki temu tak się wyróżnia w zalewie złota, brokatu i plastikowych bombek. „Mniej znaczy więcej”… Jakież to niepopularne myślenie w tych czasach! (ileż RZECZY nam potrzebnych do przygotowania Świąt, choć wcale ich nie potrzebujemy…)

Jest jeszcze jedna jego zaleta – to zeszyt, który w założeniu ma nam towarzyszyć aż do Trzech Króli, więc jest nawet miejsce, żeby napisać parę słów o tym, jakie było Boże Narodzenie 2016… W 2036 miło będzie przeczytać, kto siedział z nami przy wigilijnym stole i jaka była ulubiona świąteczna chwila…”

Blog Mała Ka(f)ka
zmalakafka.blogspot.com/2016/12/368-mniej-znaczy-wiecej.html