Banany z cukru pudru – tę książkę napisały dzieci
“Tę książkę napisały dzieci: Wiesia, Xawera, Biruta, Nikodem, Kazik i inni… Najstarsza, Kasia, ma STO lat! To nie pomyłka, te „dzieci” dawno dorosły. A dorastały na Sadybie.
Sadyba to szczególna dzielnica Warszawy – zielona i przyjazna. Zbudowano ją w latach 20. XX wieku zgodnie z ideą miasta-ogrodu, która łączyła funkcjonalizm z komfortem. Po wojnie Sadyba obrosła nowymi osiedlami, ale nadal jej emblematem pozostaje willowa zabudowa, zielone parki i skwery, jeziorko, fosa, mały cmentarz i ceglany fort z czasów carskich. Wąskie uliczki (do niedawna brukowane), rozległe ogrody i jednorodzinne budynki w zieleni sprawiają, że dzielnica ma swój klimat, który sprzyja dobrosąsiedzkim relacjom. Sadybianie niechętnie się stąd wynoszą.
Dorosłe dziś „dzieci”, których opowieści złożyły się na tę książkę, wychowywały się tym samym kwartale ulic. Nadal mieszkają po sąsiedzku. Wielu pamięta okupację i powojenne ruiny. Niektórzy są rówieśnikami, innych dzieli od pozostałych cała generacja. Jedno ich łączy – kupowali słodycze w tym samym sklepiku, chodzili do tej samej szkoły i na tej samej górce lepili bałwana. Siedzieli obok siebie, kocyk w kocyk, nad lokalnym jeziorkiem. Mogli cieszyć się kąpieliskiem latem, a ślizgawką zimą, buszować po krzakach i zakamarkach. Mieli dużo wolności – boisko, podwórko, ogrody stanowiły ich naturalne środowisko. Opowiadają o chwytanych do słoika traszkach, dziewczyńskich pamiętnikach, rodzinnych świętach, o parze łyżew dzielonych solidarnie z kolegą, o ubraniach szytych z byle czego w zgrzebnych czasach i o ówczesnych przysmakach… Każde z nich przytoczyło jeden…dwa epizody ze swojego dzieciństwa. Razem złożyły się one na sentymentalną biografię dzielnicy, widzianej z perspektywy kilkulatków. Liczne, kapitalne zdjęcia zdradzają metrykę tych wspomnień, ale ich temperatura jest wspólna wszystkim generacjom.
Książka, wymyślona i doprowadzona do szczęśliwego finału przez dwie mieszkanki i entuzjastki Sadyby, adresowana jest do czytelników kilkuletnich. Przytoczone anegdoty dają współczesnym dzieciom wyobrażenie o innym, odległym dorastaniu babć i dziadków, stanowią historię w małej, efektownej kapsułce. Historię dzielnicy, ale historię kraju po trosze, w mikroskali. Jednocześnie komizm tych opowieści, ich „egzotyka” i wdzięk – są ponad czasem, są esencją wspólnego wszystkim generacjom stanu bycia dzieckiem. Zmieniają się rekwizyty i smak ulubionych łakoci, zmienia się fason butów i krój lalczynych sukienek, ale pozostaje smak ryzyka, przygody, nowych odkryć i wszystkich rzeczy, które wydarzają się po raz pierwszy.
Dobrze zaprojektowana, mądra i ciekawa książka. Kładka przerzucona między generacjami. A jakby tego było mało – świetny przykład dbałości o pamięć, o ciągłość lokalnej tradycji, o tożsamość miejsca.”
Gorąco polecam!
Joanna Olech, pisarka, ilustratorka
wrzesień 2015